I'm here.

Dzień dobry ! ♥

Pewnie zauważyliście, że od dwóch tygodni blog wegetował. Nie miałam ani siły, ani czasu, ani, niestety, nawet chęci by tu wejść. Co się stało, że o mały włos nie doprowadziłam do śmierci bloga i Ayuny? Cóż, może to głupie wytłumaczenie, ale znalazłam pracę, która przez te dwa tygodnie zajmowała cały mój czas i wszystkie moje myśli. To moja pierwsza w życiu praca, nie wliczając roznoszenia ulotek, za którą muszę wziąć pełną odpowiedzialność. Nie wykonuję trudnego zajęcia, ale pracuję z pieniędzmi, więc wszystko co robię muszę nauczyć się w biegu i na szybko, przemyśleć. Moje zajęcie sprawiło, że byłam pod wielkim wpływem stresu. Na szczęście minęły pierwsze dwa tygodnie, już się trochę ustabilizowałam, zaczęłam rozkładać swój czas tak, by wszystko mieć pod kontrolą.  Muszę w końcu powiedzieć to sobie w oczy, tą prawdę że moje dzieciństwo już się skończyło a ja muszę wziąć się w garść. Oszukiwałam siebie dosyć długo. Muszę zacząć na siebie zarabiać, realizować wszystkie swoje plany i myśleć poważnie o przyszłości i założeniu rodziny.

Brzmi to poważnie? Trochę strasznie? Sama do niedawna sądziłam, że dorosłość oznacza koniec beztroski i zabawy. Teraz myśli o rodzinie, ślubie, pracy są moją największą motywacją i wiem, że gdy już się spełnią, będę najszczęśliwsza na świecie.

To zabawne, jak z biegiem czasu zmieniają się w człowieku priorytety.

Mój blog zasługuje na przeprosiny ode mnie. Obiecuję, że nigdy cię nie zostawię.

Powoli nadrabiam zaległości, oczywiście na każdy blog, który odezwie się w komentarzu tradycyjnie wejdę, poczytam, skomentuję.

Musiałam zrezygnować z wprowadzonej niedawno akcji. Nie mam naprawdę ani głowy ani czasu na to. Chcę się teraz skupić na wpisach, które będą prawdopodobnie krótsze i bardziej lifestylowe oraz na waszych blogach.

Kocham was czytelnicy ♥ !

Nie zapomnijcie o tym.